Właśnie zakończono formalne dochodzenie prowadzone przez prokuraturę, które dotyczyło nagłego zgonu doświadczonego spadochroniarza z Elbląga. 64-letni mężczyzna spotkał swoją śmierć w czerwcu tego roku, kiedy to niespodziewanie spadł na ziemię w pobliżu bloku mieszkalnego na ulicy Sadowej. Po przeprowadzeniu śledztwa, organy ścigania nie stwierdziły żadnych nieprawidłowości w zakresie planowania i realizacji tego skoku spadochronowego. Według specjalisty od wypadków lotniczych, który został powołany jako biegły, prawdopodobną przyczyną tragedii mogła być utrata przytomności przez mężczyznę podczas wykonywania skoku.
Głos w tej sprawie zabrała Ewa Ziębka, pełniąca funkcję rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w Elblągu.
Niech nam będzie dane odświeżyć pamięć. Przerażające wydarzenie miało miejsce 10 czerwca bieżącego roku. Wówczas to, 64-letniemu instruktorowi skoków spadochronowych nie udało się bezpiecznie zakończyć swojego lotu. Wylądował na ziemi przed blokiem mieszkalnym znajdującym się na ulicy Sadowej. Na miejscu, świadkowie zdarzenia próbowali udzielić mu pierwszej pomocy, a reanimację przeprowadzili także członkowie zespołu medycznego, który został wezwany na miejsce wypadku. Mimo to, niespodziewanie 64-latek zmarł.
Służby działające na miejscu zdarzenia stwierdziły, że spadochron mężczyzny był rozłożony i otwarty. Szczegółowe dochodzenie dotyczące wszystkich okoliczności tego tragicznego wypadku prowadziła Prokuratura Rejonowa w Elblągu.