Ministerstwo Sprawiedliwości rozważa wprowadzenie dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów, co budzi wiele wątpliwości dotyczących skuteczności i sprawiedliwości tego rozwiązania. Decyzja ta jest odpowiedzią na szereg tragicznych wypadków, w których sprawcami były osoby posiadające sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Wystarczy sobie przypomnieć początek stycznia, gdy kurier bez prawa jazdy zabił 14-letniego chłopca na jednej z warszawskich ulic.
Zgodnie z planami Ministerstwa Sprawiedliwości, sądy będą miały możliwość orzekania dożywotniego zakazu prowadzenia dla kierowców łamiących obecne zakazy. Pewne obiekcje budzą jednak projektowane przepisy, które są obecnie konsultowane.
Pierwsze spośród nich dotyczą aspektów prawnych. Według aktualnego stanu prawnego, wyrok karny ulega zatarciu po upływie 10 lat od jego wykonania. Wyjątek stanowią jedynie przypadki pedofilii. Czy podobna zasada ma zostać zastosowana wobec kierowców? Ekspertów niepokoi perspektywa, że zakaz dożywotni nie zostanie nigdy wykonany i nie ulegnie zatarciu.
– Problem polega na tym, że nawet osoby skazane za stosunkowo drobne przestępstwa, takie jak te opisane w art. 244 k.k., nie będą mogły skorzystać z prawa do zatarcia skazania, co będzie miało dla nich poważne konsekwencje. Istnieją co prawda mechanizmy pozwalające skazanemu ubiegać się o uznawanie dożywotniego zakazu za wykonany po upływie 15 lat, ale faktem jest, że dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów miał być stosowany jedynie w wyjątkowych przypadkach – komentuje profesor Marek Kulik z UMCS w Lublinie.
Wielkim zagrożeniem jest również to, że dożywotni zakaz może pozbawić wielu osób możliwości pracy w zawodach, które wymagają prawa jazdy.
– To jest niewłaściwe podejście. Twórca projektu prawdopodobnie niedocenia skutków orzeczenia dożywotniego środka karnego. Istnieje wiele ustaw wykluczających skazanych z rynku pracy. Prowadzenie działań mających na celu poszerzenie tej grupy to prośba o to, aby osoby pozbawione możliwości legalnego zarobkowania przechodziły na szarą strefę, a nawet na drogę przestępczości – ocenia profesor Włodzimierz Wróbel z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Część specjalistów poddaje w wątpliwość skuteczność tak drastycznego zakazu. Jeśli ktoś nie przestrzega trzyletniego zakazu, nie ma gwarancji, że będzie przestrzegał dożywotniego. Profesor Marcin Ślęzak, szef Instytutu Transportu Samochodowego, argumentuje, że lepszym rozwiązaniem byłby na przykład 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Po jego upływie skazany miałby możliwość ponownie zdawać na prawo jazdy.